Środa 6 lipca 2005 godz. 20.00




     Cześć,
Dzisiaj poszło dobrze, uratowaliśmy się, zwłaszcza wystraszeni byliśmy przez klasę otwartą, która gdzieś tam przyziemiała całkiem niedaleko, w tym samym czasie jak myśmy dolatywali, praktycznie trasy były podobne, 4 minimum godziny, tylko inny punkt odlotowy, no i ostrzeżeni przez kolegów żeśmy bardzo ostrożnie lecieli i potem gdzieś tam w padającym deszczu na skraju wypiętrzonego congestusa podkręciliśmy 1,5 do 2 metrów w takim krytycznym miejscu i potem już było łatwiej. Raimond Steven jest w dalszym ciągu w formie, widzę że jest nie do ruszania i pokonania, pięknie lata, musimy poczekać aż się wystrzela. Reszta to tak różnie, raz lepiej , raz gorzej. Na razie sytuacja jest dobra, tylko jeden Steven się troszeczkę odbił, a reszta jest jak gdyby w zasięgu.
Jest taki dzień czasami, że jest się w nie w fazie. Jemu się poszczęściło ( Stevenowi ). Dzisiaj latało się dobrze, z Tomkiem żeśmy odeszli, ustaliliśmy że ja odchodzę minuta do dwóch zanim, później dochodzę do niego tak że gdzieś na 50-tym kilometrze lecimy razem jakieś 100 km, później ja trochę do przodu, aczkolwiek dzisiaj Tomek bardzo ładnie poleciał bliżej bryzy na zachodzie i przez jakiś czas był dość daleko w przodzie. Później gdzieś go przyhamowało i ostatnie 100 kilometrów lecieliśmy razem. Muszę już kończyć, bo koledzy z długali przyjechali i muszę im pomóc montować szybowce.

Pozdrawiam
Janusz






Dzień 4 czwartek 07.07.2005

Środa rano 6 lipca 2005 godz. 8.14

Rayskala 2005 I konkurencja ( 04.07.2005 )

Rekordy Janusza Centki w przelotach

Medal Lilienthala dla Janusza Centki

Powrót do LOTNICTWO

Powrót do strony GŁÓWNEJ