Dzień 6 - sobota rano 09.07.2005

         Poranna rozmowa z Januszem Centką bardzo mnie ucieszyła. Był w świetnym humorze, pałał żądzą latania, choć dwa dni temu gdy pogoda nie sprzyjała rozegraniu konkurencji, nie miał wesołej miny. Wracamy w rozmowie do wczorajszego dnia i problemów z dolotem szybowców głównie w klasie otwartej.

Cześć gorgol ( jak zwykle ),
    Wczoraj dwa szybowce się rozbiły tutaj, tuż przed lotniskiem na lesie tu gdzie jest kemping, dwa długale - 300 metrów przed taśmą !

18. JB Edi Inaebnit Switzerland Nimbus 4T 13:28:23 401.3km 433
19. SD Dmytro Borovyk Ukraine Nimbus 4DM 13:15:24 400.2km 432

    Warunki były bardzo ciekawe, w okolicach lotniska zrobiły się silne noszenia ( szlak ) w których deszcz padał, a powietrze które się wznosiło niestety opadało w okolicach lotniska i wszczyscy którym się wydawało, że mają dolot pewny,przylatywali na taśmę bardzo, bardzo wolno, wiele długali zrobiło manewry bardzo ryzykowne. Wczoraj szalejący Gostner też wylądował przed lotniskiem parę kilometrów. Miał gdzieś dwieście, może trzysta metrów niżej i nie doleciał do lotniska. Ja poświęciłem gdzieś dwie może trzy minuty na wykręcenie się i doleciałem. Gostner odważnie poszedł i nie doleciał.
    Dzisiaj szykujemy się na kolejny dzień, pogoda - na razie błękit na niebie, widać chmury na wschodzie, zaś daleko jakieś 80 może 100 kilometrów również widać zachmurzenie. Później słoneczko zrobi swoje i zrobią się dobre warunki. Parę dni temu marzyłem o przerwie, ale teraz już chcę latać. Jak jest szmatława pogoda, to szkoda wyciągać szybowce, ale to są z kolei mistrzostwa Europy, więc trzeba inaczej na to patrzeć, trzeba latać w każdej pogodzie i organizator tak robi, więc musimy się do tego dostosować. Mamy za sobą tamten dzień ( unieważniona konkurencja ) także bierzemy się za latanie.
   Sił mamy dużo, bo jesteśmy po śniadanku ( 8.oo rano owsianeczka, dżemik, kanapeczki z serkiem białym ). Nieźle sobie radzimy. Staszek Ogrodzki doskonale dba o szybowiec, robi wszystko sam, nie lubi jak Mu tam coś mieszm. Trzymaj się Wojtku, kończę
Pozdrów wszystkich Internatów :)

Janusz

    Na razie moi konkurenci jeszcze nie dolecieli, także może nadrobiłem z 5 minut, choć Jacek mówi że już chyba 10, gorzej jak się trafią pola. To był ciężki lot, z Tomkiem odeszliśmy razem, trochę lecieliśmy z Gostnerem, Milosem Dederą, gdzieś w połowie drugiego boku Tomek i Dedra zostali, jeszcze trochę wspólnie z Gostnerem i gdzieś przy północnym punkcie Gostner został na dwustu metrach i dalej lot kontynuowałem sam, czyli do punktu południowego, potem na północ trochę przez jezioro do punktu ostatniego i do domu. Nawaliło mi lusterko, rozładował mi się akumulator na trzystadwójkę, tak że przygód dzisiaj miałem sporo, ale rezerwowe przyrządy działały, także wszystko jest o`k. Przyleciał teraz 8X - też jest dla mnie groźny, przylatują następne szakale, ale myślę że chyba nie jest źle...

Janusz

Pozdrawiam
WG gorgol