Jak wiecie narciarstwo to pierwszy sport po... lataniu.
Udałem się więc z moim bratem Maciejem na Żar spróbować narciarstwa.
Miesiąc wcześniej ( 20.12.2004 ) lecąc Eurocopterem do Nowego Targu zahaczając o Żar zastaliśmy w 2/3 naśnieżony stok. Wszędzie zielono. Nie chciało się wierzyć, że to koniec grudnia.
Temperatury podniosły się powyżej zera i śnieg stopniał. I tak niecierpliwie wyczekiwaliśmy zimy.
Ostatnie dni zeszłego tygodnia ( 20 do 22 stycznia 2005 ) przyniosły długo oczekiwany spadek temperatury w pobliże,
a później poniżej zera.Ponowiono naśnieżanie stoku. W efekcie w niedzielę stok uruchomiono dla narciarzy.
Padał śnieg, droga do Szkoły Szybowcowej nie była zablokowana samochodami, nie było problemu z parkingiem.
Górne partie trasy bez zarzutu, dolna część stoku jeszcze była uboga w śnieg, ale nie było to przeszkodą w uprawianiu narciarstwa.
Pierwsze spostrzeżenie - jazda wagonem do góry trwa tylko 5 i pół minuty !
Drugie to uruchomienie na szczycie punktów gastronomicznych, zaś na dole ulokowało sie kilka firm usługowych z branży narciarskiej. Poważne wrażenie robili parkingowi ( znane twarze ) z kasą fiskalną.
Szybsza jazda kolei nie powodowała "korków" na dolnej stacji.
|