Bolesława Zonia i innych ludzi z bazy poznałem przez mojego ojca jak miałem
10 lat. Na początku nie wiedziałem kto to jest, ojciec mówił, że to pilot
doświadczalny, ale ja nie zwracałem na to uwagi. Niedługo później
przeczytałem w prasie lotniczej ze Bolesław Zoń oblatywał samolot. No i
zaczęło się. W szkole rozpowiadałem wszystkim ze znam Bolka Zonia najlepszego
pilota w Polsce, nikt oczywiście nie zwracał na mnie uwagi, ale ja byłem
dumny że go znam. Jak miałem 14 latek, latałem z Bolkiem na Kolibrze po
kręgu, po locie podczas kołowania wjechaliśmy w dziurę......śmigło do
wymiany.
Jak przyjeżdżał na bazę ok. 10 najpierw witał się ze wszystkimi, zawsze
uśmiechnięty i pogodny, potem szedł do drugiego baraku żeby się
przebrać. Ubierał się w białą koszulkę, mocno zszargane zielone spodnie oraz
szare adidasy. Chwilkę potem siadał przy radiu, przeglądał komunikat a
potem czytał gazetę.
Zawsze jak wsiadałem z nim do kabiny mówił "...Piotrek ja się nie
wtrącam, lecisz sam, po locie powiem ci co zrobiłeś źle..". Po powrocie,
siadaliśmy na ławce i omawialiśmy lot. Raz pamiętam, podczas szkolenia,
wracałem z samodzielnej strefy, podczas lądowania wyszły mi sloty w Kolibrze
i wypuchł. Zakołowałem idę do Bolka mówię że wróciłem a on w tym momencie
"... jak mam ci wpisać ten lot?...". Ja bardzo się zdziwiłem, wszyscy w
około patrzą się na mnie i zaczynają się śmiać. ".. jeden start dwa
lądowania?.." Wtedy dopiero skojarzyłem o co chodziło i nie pomogły
tłumaczenia że nie dotknąłem kołami pasa.
Często przysypiał na leżaku. Pamiętam czytał instrukcje do Juniora,
5 minut później już słychać było tylko chrapanie, spał wtedy bardzo płytko,
jakby czuwając, słyszał wszystko. Nie wiem jak to robił, bo często coś
komentował podczas gdy wszyscy myśleli że śpi.
Jedyny raz kiedy pamiętam jak Bolek się bardzo zdenerwował, to jak
poleciałem z kolegą na trasę. Miałem wykonać trasę i dwa lądowania w
Modlinie. Jedno dałem koledze, ale mu nie wyszło i przyziemiliśmy bardzo
daleko, potem chciałem mu pokazać jak "to" się robi i wylądowałem jeszcze
gorzej. Po powrocie z Modlina na Babice, instruktor spytał się jak lot, my
oczywiście odparliśmy ze wszystko w porządku, że wszędzie trafiliśmy (bo
trafiliśmy), wtedy Bolek powiedział nam, ze ktoś dzwonił z Modlina że Koliber
brzydko ląduje i się wydało. Ostro dostaliśmy - tak bardzo nawet się nie
wkurzył jak się nie przyznałem że się zgubiłem, ale to inna historia.
Ostatni lot z Bolkiem wykonałem na średnie warunki pamiętam, że jak
wsiedliśmy do kabiny trzymał w ręce mapę 200-setkę i ołówek, chwilkę potem
powiedział "...będę jak gps, zarejestruję to jak będziesz leciał..." zaś po
locie "...widzisz jak dokładnie, tak samo jak gps..." będę musiał spojrzeć
w książkę kiedy to było, ale na pewno przed 26 sierpnia, wtedy widziałem go
po raz ostatni. Potem nie byłem na lotnisku bo miałem poprawkę z chemii,
początek roku. Żałuję że wolnego czasu nie wykorzystałem na to żeby pojechać
na lotnisko. Często nie byłem, bo całe wakacje spędziłem w Warszawie ucząc się
i latając. Chciałem mieć trochę prawdziwych wakacji, teraz tego żałuję, bo
nawet nie pamiętam czy ostatniego razu się z nim pożegnałem. Potem już tylko
usłyszałem od ojca ze jest po operacji i leży w szpitalu. Miałem wielką
nadzieję że jeszcze będę mógł się od niego wiele nauczyć. Szkoda że odszedł.
Szkoda też, że nie wszyscy potrafią docenić to czego dokonał. Zawsze go
podziwiałem, zawsze spokojny, uśmiechnięty, zadowolony, cieszył się ze
wszystkiego. Robił to co kochał. Bardzo lubiłem też słuchać jego opowieści.
Muszę się też przyznać, że po raz drugi w życiu płakałem po czyjejś śmierci.
Pierwszy raz po dziadku, drugi raz po Bolku
Przepraszam za styl pisania, ale piszę to co czuję i za bardzo nie
zwracam uwagi na styl. Teraz mam 17 lat, znałem go tylko 7 ale i przez ten
krótki okres przekonałem się wiele razu o jego kunszcie, ogromnej wiedzy i
ogromnych umiejętnościach.
Mam kilka zdjęć niestety są raczej kiepskiej jakości, zeskanuję je i Tobie
prześlę, może coś wykorzystasz do galerii. Jedne robiłem chyba nawet przy
Tobie, w Modlinie jak lataliśmy na białej Sovie, była bardzo brzydka
pogoda, jakoś w marcu lub kwietniu. Bolek wtedy dużo kosił na niej.
Piotrek Kowalski
|